Henry (Luke Wilson) dowiaduje się, że zostało mu tylko kilka tygodni życia. Porzuca swoją dotychczasową egzystencję i kupuje naprędce dom, aby spędzić ostatnie dni w samotności. Jednak w realizacji tego planu skutecznie przeszkadzają mu nowi sąsiedzi...
Genialny film. Przykuło mnie do fotela na te 100 minut. Naprawdę warto obejrzeć mimo tej
mocno zaniżonej oceny.
Abstrahując już od tematu wiary ten film ma bardzo magiczny klimat. Jest prosty,nieprzekombinowany,z dobrą scieżką dźwiękową i dobrą grą aktorską. Pod koniec wyłam jak bóbr,ale raczej nie ze smutku,bo to koniec końców bardzo pozytywny film.
Siła tego filmu tkwi właśnie w tym, że pokazuje takie proste sytuacje z życia w magiczny sposób, a
atmosfera jaka mu towarzyszy nie pozwala oderwać wzroku od pierwszej do ostatniej minuty. Jak
widać nie potrzeba fajerwerków, aby zrobić dobry film, a ten tylko potwierdza tą regułę. Film na
pewno nie dla wszystkich...