Irena ma 30 lat i pseudonim Miele. Pracuje dla tajemniczej organizacji, która pomaga cierpiącym dobrowolnie zakończyć życie. Jest przekonana, że pomaga ludziom w stanie terminalnym, którzy chcą skrócić swoje cierpienia, bo ból odbiera im godność. Pewnego dnia do Ireny zgłasza się zupełnie zdrowy 70-latek. Uważa, że już wystarczająco długo żył i prosi ją o pomoc. To spotkanie będzie testem dla przekonań Ireny. Zacznie się ostry spór między nimi, bo starszy pan nie odpuszcza.
Śliski temat i do tego ślisko podany.
W XXI wieku „anioł śmierci” coś na wzór dra Mengele to ładna, zgrabna i młoda dziewczyna, ale śmierć tu zadawana, przy akompaniamencie ulubionej muzyki, może bardziej humanitarnie, ale na chłodno i dość cynicznie jest taka sama. „Anioł śmierci” jest mobilny i perfekcyjny....