Przejmujący obraz depresji i pożegnania z życiem, które - jak to u Malle'a - przedstawione zostało bez zbędnych przejaskrawień. Czarno-biały, oszczędny i przemyślany, rozgrywający się na przestrzeni jednej doby dramat to dzieło starego mistrza, a warto zauważyć, że Louis Malle miał wtedy tylko 30 lat. Jak większość jego filmów, "Błędny ognik" cechuje się głębokim zrozumieniem portretowanego protagonisty - w tym wypadku zblazowanego ex-alkoholika o samobójczych zapędach. Z jednej strony Malle konsekwentnie odsłania pustkę jego życia - nałóg do którego wróci, miłość której bezpowrotnie stracił; z drugiej robi to z ogromną empatią. Przez chwilę próbuje nawet zakwestionować motywację i nieuchronny los bohatera, który przed popełnieniem samobójstwa udaje się jeszcze do Paryża, by spotkać dawnych przyjaciół. Po części jest to z jego strony pożegnanie, po części krzyk niemej rozpaczy, desperackie wyciąganie ręki z prośbą o ratunek. Ratunek, który nie przyjdzie, o czym bohater i reżyser doskonale wiedzą.