Kto nie pracował w gastronomii nie ma pojęcia jak niewdzięczna to dola. Wszystkim naokoło robisz żarcie by wpier*alali, a nie masz czasu zjeść normalnego posiłku. Nie mówię tu o knajpach gdzie przychodzi 4 klientów podczas 12 godzinnego otwarcia, tylko o takich gdzie przemiał jest większy niż węgla na Śląsku. Jeszcze jak masz szefa pracoholika, który czepia się o każdy szczegół i musisz bulic z własnej kiesy za niedociągnięcia , to już wogole kaplica. Ale jest jeden plus. Ludzie jeśli, jedzą i jeść beda, więc roboty nigdy nie zabraknie. Może fabuła filmu kapkę zbyt naiwna, ale jest w tym wiele prawdy. Każdy zwrot na kuchnię to Twoja osobista porażka. To męczy psychicznie. I teksty : "to nie jest włoska pizza, bo ja włoska pizzę jadłam 34 lata temu w Hiszpanii i była inna. "
A Ty się człowieku tłumacz.
Nie pozdrawiam rzeszy darmozjadów nie posiadających krzty zrozumienia