Ta produkcja przypomina mi nieco Twin Peaks. Tajemnicza śmierć młodej, pięknej blondynki, zjawy i zwidy, tajemniczy dziennik. Wiadomo, że TP to klasyk i w mojej opinii lepsza pozycja, ale Chambers sprowadza te motywy do świeżej, współczesnej wersji :)
Dla mnie bardzo daleko leżą od siebie te seriale. Przede wszystkim brakuje oczywiście miejsca akcji - w "Chambers" nie mamy do czynienia z małomiasteczkowym horrorem/thrillerem, gdyż toczy się gdzie indziej i inne motywy kojarzy. "TP" to prawdziwy small-town horror - a więc ludzie znający się, charakterystyczne amerykańskie dinery, zmowy milczenia, tajemnice i trupy w szafie. "Broadchurch" to taki najlepszy przykład.